piątek, 12 września 2014

Rozdział 2

#Rosaline

Wszyscy oprócz Liama i mnie spali. Nagle szatyn przerwał ciszę. - Możemy pogadać? Zaraz zasnę. - ziewnął. Na mojej twarzy zagościło przerażenie. - Nie bój się , przecież żartuję. Jestem kierowcą , nie mogę spać. - odetchnęłam z ulgą.
- Kto zlecił wam porwanie mnie?
- Przykro mi , ale akurat teraz nie mogę ci tego powiedzieć.
- Dlaczego? - nie odpowiedział. - Powiedz mi tylko czy powinnam się bać. 
- Nie , nie musisz. Nic nie będzie ci grozić.
- Liam? - odwrócił się. - Kto ma mój telefon?
- Hazz zabrał go gdy spałaś.
- Bo ... chciałabym zadzwonić do mamy. Mógłbyś z nim pogadać? Zapewniłabym ją tylko , że nic mi nie jest , obiecuję. Mogę na ciebie liczyć?
- Okey , spróbuję. - uśmiechnęłam się i usłyszałam strzyknięcie szyi mulata. - Zayn? - szturchnęłam go lekko. - Zayn? - nie odpowiadał. Złapałam go za barki i ułożyłam jego głowę na swoich kolanach. Nakryłam go bluzą i nawet nie wiem czemu zaczęłam gładzić jego doskonale ułożone włosy. Zatrzymaliśmy się na pobliskiej stacji żeby rozprostować nogi i skorzystać z toalety. Kiedy mulat otworzył oczy i spostrzegł ,że leży na moich kolanach podniósł się a z jego ust padło ciche przepraszam. Wszyscy wyszli z samochodu a Li tak jak obiecał zaczął rozmawiać z Harrym. Czekałam cierpliwie przy samochodzie i obserwowałam ich rozmowę.
- Proszę , zadzwoń do mamy. Tylko żadnych podstępów. - Loczek podał mi telefon. Wybrałam numer i czekałam cierpliwie.
- Hej mamo.
- Rosaline gdzie jesteś? Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - jej głos wydawał się być przerażony.
- Nic mi nie jest. Nie wiem gdzie jestem , porwano mnie ...
- Jak to cie porwano? Kto?
- Nie wiem mamo , ale proszę nie dzwoń na policję to wszystko będzie dobrze. - poczułam jak z oczu ciekną mi łzy. - Nie martwcie się o mnie. Wszystko będzie dobrze. Musze kończyć. Pa mamo. - szybko się rozłączyłam i wtuliłam w tors Harrego. Odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czoło. Po chwili odsunęłam się. - Przepraszam ja ... ja - nie wiedziałam co powiedzieć. Tym razem to on podszedł i przycisnął mnie do siebie. Miałam wrażenie , że potrzebuje tego tak samo jak ja.

#Liam

Znów ruszyliśmy w trasę , gdyby nie radio to chyba bym usnął. Co chwilę patrzyłem w lusterko skupiając wzrok na Rose. Zrobiła się blada a całe jej ciało obeszła gęsia skórka.
- Źle wyglądasz. - wypaliłem sprawiając , że Hazz obejrzał się za siebie.
- Liam ma rację. - poparł mnie Loczek. - Zatrzymajmy się w hotelu , przenocujemy tam i jutro ruszymy dalej w drogę. - Rose nie zwróciła na nas uwagi , jakby nas tam nie było a jej oczy mimowolnie zaczęły się zamykać.

#Niall

Rosaline wysiadła z samochodu o własnych siłach , ale zaraz potem zobaczyłem jak chwiejne są jej nogi. Złapałem ją w ostatniej chwili. Bez zastanowienia wziąłem na ręce i szliśmy w stronę pokoi. Li od razu położył się i zasnął a chłopaki poszli po leki i jakieś ubrania. Dostałem za zadanie zaopiekować się nią. Wniosłem ją do pokoju i nogą zamknąłem drzwi. Zdjąłem jej buty i położyłem do łóżka przykrywając grubą kołdrą. Chciałem odejść , ale resztkami sił złapała mój nadgarstek.
- Niall , zimno mi. - wyszeptała. Widać było , że jest rozpalona. Stałem obok łóżka onieśmielony jej głosem. - Położysz się ze mną? - spytała odchrząkając. Kiwnąłem głową i wsunąłem się pod kołdrę. Chwilę potem przybliżyła się i oplotła ramieniem mój tors kładąc na nim głowę. Poczułem jak przyśpiesza bicie mojego serca. Po niedługiej chwili zasnęła a ja leżałem bezwładnie jak sparaliżowany. Usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi i zwróciłem na nie wzrok. Ujrzałem Harrego , który wchodził powoli do pokoju. Usiadł delikatnie na łóżku i przejechał ręką po poliku Rosaline. Podniosłem się czując lekkie zażenowanie całą sytuacją , ale Loczek uspokoił mnie gestem.
- Hazz pójdę już. - wyszeptałem cicho.
- Nie , zostań. Jak wstaniesz to ją obudzisz. Nie widzisz jak mocno się do ciebie przykleiła? - uśmiechnął się a ja poczułem rumieniec na twarzy.
- Przecież i tak ją obudzisz. Musi wziąć leki.
- No tak masz rację. - Szturchnął lekko jej ramię a ona puściła mnie i obróciła do niego. Niezauważalnie wymknąłem się z łóżka i podążyłem do drzwi. Hazz podał Rosaline leki a ona wzięła je i z powrotem obróciła się kładąc dłoń w miejscu , w którym powinienem leżeć.

#Rosaline

Otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego śpiącego na fotelu. Przykryłam go jednym z koców i wstałam czując łamanie w kościach. Idąc do łazienki potknęłam się o jakieś torby , w środku były ubrania w dodatku w moim rozmiarze , więc wzięłam je i ruszyłam pod prysznic. Stałam i patrzyłam jak stróżki ciepłej wody spływają po moim ciele. Tak naprawdę nie pamiętałam co wydarzyło się wczoraj. Jestem pewna tylko tego , że zasypiałam u boku blondyna , ciekawe gdzie się podział. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się w czarną sukienkę przyozdobioną różowo-kremowymi kwiatkami. Na nogi wsunęłam czarne balerinki. Ułożyłam moje ciemnobrązowe włosy i przeglądnęłam się w lustrze od stup do głów. Nie do wiary , że ten strój wybrali faceci. Na pewno ktoś im pomagał. Uśmiechnęłam się sama do siebie i poszłam z powrotem do pokoju. Kiedy weszłam Loczka już nie było. Postanowiłam , że rozejrzę się po hotelu mając nadzieję iż siedzą na śniadaniu. Kierowałam się do dużej sali kiedy ktoś złapał mnie pod rękę , był to mulat.
- Nie ładnie tak uciekać.
- Nie uciekłam , poszłam do łazienki. - zdziwiłam się , że tak pomyślał. Przecież nawet nie wiedziałam gdzie jestem. Weszliśmy do jadalni przepełnionej masą ludzi. Harry mnie zobaczył i podniósł się z miejsca. Zayn odsunął mi krzesło i usiadłam.
- Gdzie była? - zapytał Loczek zachrypłym głosem.
- A jak myślisz? W łazience , tak gdzie każda dziewczyna spędza większość wolnego czasu. - Li zaśmiał się głośno na odpowiedź Zazy. Zaczęliśmy jeść śniadanie. Co jakiś czas ciszę przerywały moje tłumione pokasływania. 
-Chyba nie wyleczyłam się jeszcze do końca.
- To chyba jeszcze po tej ostatniej grypie. - ze zdziwieniem patrzałam na Harrego.
- Skąd wiesz , że miałam ostatnio grypę?
- Myślisz , że planując porwanie liczyliśmy na łód szczęścia? Obserwujemy cię od miesięcy Rose. - zakrztusiłam się a mulat poklepał mnie lekko po plecach. - Jak to od miesięcy? To znaczy od kiedy?
- Od czasu kiedy skończyłaś piętnaście lat. - ponownie się zachłysnęłam i ponownie poczułam znajome poklepywanie po plecach. - Nie uważacie , że to trochę chore?
- Nie zawsze obserwowaliśmy cię osobiście , my też mamy szkołę , ale na bieżąco wiedzieliśmy co robiłaś w danej chwili. - poczułam się dziwnie.
- Nie skomentuję tego bo nie wiem nawet co miałabym powiedzieć. - dokończyłam śniadanie.
- Zostaniemy tu jeszcze przez jakiś czas , do puki nie wyzdrowiejesz.
- Harry , ale już wszystko w porzą... - chciałam dokończyć , ale przerwało mi kichnięcie co sprawiło , że moja wypowiedz była całkowicie błędna. Blondyn na prośbę Loczka odprowadził mnie do pokoju , przebrałam się i położyłam do łóżka a on podał mi kolejna porcję leków. Chciał wyjść , ale go zatrzymałam. - Niall? - odwrócił się a ja wpatrzona w jego błękitne oczy dopiero po dłuższej chwili przypomniałam sobie co chciałam powiedzieć. 
- Dziękuję za wczoraj.
- Nie ma sprawy. - zdałam sobie sprawę , że dopiero wtedy usłyszałam barwę jego głosu.
- Przepraszam jeżeli byłam zbyt natrętna czy coś ...
- Nie musisz przepraszać. Wszystko w porządku , rozumiem. - rzucił na pożegnanie lekki uśmiech i wyszedł a echo jego melodyjnego głosu roznosiło się po mojej głowie.

#Liam

Wszedłem do pokoju Rose wczesnym rankiem , aby zobaczyć jak się czuje. Zapukałam do drzwi.
- Mogę? - zapytałem.
- Jasne wchodź. - zobaczyłem ją leżącą pod cienką kołdrą wpatrującą się za okno.

- Jak się czujesz?
- Czuję , że umieram. - powiedziała zachrypłym i słabym głosem a ja się przeraziłem.
- Dlaczego? - kiwnęła ręką żebym podszedł bliżej , więc to zrobiłem. Złapała za kołnierzyk mojej koszuli i przyciągnęła do siebie tak , abym przystawił ucho do jej ust.
- Z nudów! Umieram z nudów Liam! - podskoczyłem. 
- Przestraszyłaś mnie!
- Przepraszam , ale błagam Li! Dłużej tego nie wytrzymam. Choćmy gdzieś! Choćby na siłownię. Namów Hazzę , proszę!
- Okey , postaram się. - to nie był taki głupi pomysł skoro nawet Harry chętnie się na niego zgodził. Spakowaliśmy się po niecałej godzinie byliśmy już na siłowni. Oczywiście musieliśmy trochę poczekać na Rose. Weszliśmy , na środku stał ring a dookoła były najprzeróżniejsze sprzęty do ćwiczeń. Weszliśmy na bieżnie , aby trochę się rozgrzać. Po chwili zobaczyliśmy idącą w naszym kierunku Rose. Wlepiła wzrok w worki treningowe i omijając nas bez słowa popędziła do nich szybkim krokiem.

#Harry

Patrzyłem z zaciekawieniem na to co robi. Zawinęła bandaże na ręce i ubrała rękawice bokserskie. Kątem oka widziałem uśmiech Liama. Towarzyszył jej kiedy trenowała boks , oczywiście z ukrycia. Po chwili spostrzegłem jej pierwsze uderzenia , były szybkie , silne i precyzyjne. Nagle podszedł do niej jakiś chłopak. Wyglądał na trochę starszego od niej. Zaczoł się do niej szczerzyć i coś mówić. Potaknęła z uśmiechem na coś czego nie usłyszałem i udała się z nim do jakiegoś pomieszczenia. Ogarneła mną złość. Jak mogła z nim pójść? Wyłączyłem bieżnię i nerwowo z niej zszedłem. Miałem ochotę ich znaleźć i połamać mu wszystkie kości. Kiedy Li zobaczył , że się zdenerwowałem podszedł do mnie i zaczął uspokajać. Chciałem już iść ich szukać , ale zobaczyłem jak znów pojawiają się w pomieszczeniu. Mieli na sobie inne rękawice i kaski. Chwilę po tym stali już na ringu. Zaciekawieni podeszliśmy do lin jak reszta ludzi. Nasze uszy dobiegł dźwięk gwizdka przypadkowego sędziego. Zaczęli krążyć po ringu trzymając wysoko gardy. Nagle Rose spuściła swoją i podeszła blisko do chłopaka a ten zdezorientowany znieruchomiał.
- Dlaczego nie wyprowadzasz ciosów? - wysyczała do niego zdenerwowanym głosem , ale milczał. - Jeśli możesz to zapomnij na chwilę , że jestem dziewczyną. Potraktuj mnie jak przeciwnika równego sobie. - zażądała a on potaknął. Padł kolejny gwizd i walka jakby nabierała tępa. Wysoki chłopak wyprowadził celny cios , którego dziewczyna nie mogła zatrzymać.
Miałem ochotę wskoczyć na ring i go sprać za to , że ją uderzył , ale Liam mi na to nie pozwolił.
- No , teraz to rozumiem. - dobiegł mnie jej głos. Zaczęła wyprowadzać celne ciosy niczym zawodowiec , nie dając szansy na atak przeciwnikowi. Moja krew , powiedziałem w duchu a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nagle napastnik zebrał się w sobie i zaatakował sprawiając , że warga Rose zaczęła krwawić. Myślałem , że dostanę szału , ale chciałem zobaczyć co zrobi. Otarła rękawicą zakrwawione usta i uśmiechnęła się do przeciwnika. Po chwili odpłaciła mu pięknym za nadobne. Wyprowadziła serię ciosów niemalże niemożliwych do przyjęcia i kończąc akcje prawym sierpowym powaliła chłopaka na deski. Muszą przyznać byłem pod wrażeniem.

#Rosaline

"Nokaut" usłyszałam krzyk sędziego. Podeszłam do Briana i podałam mu dłoń pomagając wstać. Zeszłam z ringu masując delikatnie prawy nadgarstek i przypominając sobie dlaczego zrezygnowałam z treningów. Odebrałam gratulacje chyba od wszystkich z sali , niedługo potem wracaliśmy już do hotelu.

---------------------------------------------------------------------------------
Chciałabym wiedzieć , że w ogóle ktoś to czyta , więc dodam następny rozdział jak zobaczę chociaż trzy komentarze pod tym. :)

3 komentarze:

  1. Rozkręca się powoli,ale czekam na kolejny rozdział. :) Harry jest jakiś dziwny. Coś go łączy z Rose?
    @SillyDreamer_Me

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na pierwsze ff to jest nawet okey. Tylko gdzie Lou ja się pytam? Mam nadzieję , że się pojawi bo jak nie to przestaję czytać xd .

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko żeby nie było tak , że odstawią ją na miejsce i na tym wątek z !D się kończy :P Dawaj następny 1

    OdpowiedzUsuń