poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 11

#Rosaline

- Zbyt dużo wypiłam , muszę iść do toalety. - Harry chciał odprowadzić blondynkę , ale powiedziałam , że dziwnie będzie wyglądał wychodząc z damskiej łazienki i zapewniłam , że jestem na tyle trzeźwa żeby dotrzymać jej towarzystwa. Zgodził się a ja wzięłam Alis pod ramię. Stałam w kabinie razem z dziewczyną i trzymałam jej miodowe włosy , kiedy opróżniała żołądek. Wybełkotała , że czuje się już lepiej , ale chce wracać , więc zielonooki zabrał ją z powrotem do hotelu. Payne zniknął z jakąś wysoką brunetką a ja , Niall i Zayn zamówiliśmy kolejną kolejkę. Opijaliśmy się kolorowymi drinkami a na naszym stole zalegało coraz więcej szklanek. Malik wyciągnął nas ma parkiet i we trójkę zaczęliśmy poruszać się w rytm głośnej muzyki. Po niedługim czasie mulat wymknął się z klubu mówiąc , że jest z kimś umówiony co nas zdziwiło , bo przecież jesteśmy tu dopiero jeden dzień. Pomimo tego nie przejęliśmy się tym , że reszta się rozpłynęła , bo nasze wzajemne towarzystwo kompletnie nam wystarczało.
- Ni chodźmy na spacer. Muszę odetchnąć. - złapał moją rękę i wyprowadził z klubu. Szliśmy ulicami Brazylii w błogiej ciszy a ja myślałam tylko o tym , że przy Niallu niczego mi nie brakuje. Nie potrzebuję jedzenia , picia , snu nawet powietrza. Potrzebuję tylko jego. To chyba jest miłość. Myślałam o wierszach , które pisałam. Były one prawdą , opisywały to co teraz czuję , ale zupełnie inaczej jest pisać o czymś a to czuć. Chcę żeby było tak już zawsze , nigdy nie martwić się o nic kiedy czuję wokół siebie jego zapach. Bałam się tylko jednego , utraty mojego szczęścia , powodu mojego uśmiechu. Ludzie , którzy mają dużo do stracenia wiele ryzykują , ale przecież bez ryzyka nie ma zabawy , prawda? 
Nim się obejrzałam staliśmy znów pod ogromnym posągiem Jezusa. Nie wiem co mnie naszło , zdanie jakoś samo wyrwało się z moich ust.
- Niall , obiecaj , że zawsze będziesz mnie kochał. - zdziwił się na moje słowa i zmarszczył brwi. Podszedł do mnie i przycisnął do swojej piersi po czym złożył krótki pocałunek na moim czole.
- Obiecuję ci Rosaline Stevens , że zawsze będę cię kochał. Bez względu na wszystko , będziesz w moim sercu na pierwszym miejscu. - poczułam ulgę i wpiłam się mocno w jego usta. Zwracaliśmy na siebie wzrok przechodniów , ale guzik nas to obchodziło. Nikt i nic nie było w stanie przeszkodzić nam w tej chwili , była nasza. Na chwilę zapomniałam o mamie , która pewnie od mojego zniknięcia nie zmrużyła oka. O tacie , który udaje , że się martwi , choć tak na prawdę ma to gdzieś. Nawet myśli o Alexie i o tym , że pewnie codziennie mnie szuka razem z Mattem w tamtej chwili wyparowały. Nasze czułości przerwał deszcz , który lunął na nas tak dynamicznie , że nasze ciała były pokryte gęsią skórką. Irlandczyk zdjął dżinsową kurtkę i rozłożył ją nad naszymi głowami. Schroniliśmy się przed ulewą pod niewielkim daszkiem jednej z zamkniętych już kawiarni.
- Deszcz w Rio w dodatku w środku lata. To szaleństwo , nie , nie to cud !- okrył moje ramiona swoją kurtką i łapiąc za moje biodra przyciągnął mnie do siebie.
- Wiesz co jest prawdziwym cudem? Że stoję właśnie twarzą w twarz osobą którą kocham i ona też mnie kocha i jestem szczęśliwy. Tak kurewsko szczęśliwy , że mam ochotę to wykrzyczeć! - jego głos zamienił się w krzyk. - Kocham cię Rosaline! Kocham cię! Kocham cię! Kocham cię! Kocham cię! - moje oczy naszły łzami. Zauważył to i wytarł jedną pojedynczą swoim kciukiem. - Nie płacz , moje serce nie lubi tego widoku kochanie. - uśmiechnęłam się szeroko. - Kocham cię Rosaline.
- Ja też cię kocham Niall.

*

Naciągnęłam na dłonie rozciągnięte rękawy mojego szarego swetra. Kaszląc i kichając na przemian podeszłam do swojej walizki i wyciągnęłam z niej grube skarpety , które założyłam na zmarznięte stopy. Zagrzebałam się w pościeli i zamknęłam oczy , ale chwila odpoczynku nie trwała długo. Poczułam intensywny zapach dymu papierosowego i od razu wiedziałam kto pojawił się w mojej sypialni. Mulat wślizgnął się pod kołdrę stękając na strzyknięcie w plecach , które nawet ja słyszałam. Nic dziwnego skoro noc spędził w wannie.
- Wszystko w porządku? - potaknął głową , ale jakby rozmyślił się i zaprzeczył szybko. Podałam mu z kosmetyczki aspirynę i nalałam do szklanki wodę. Podziękował mi spojrzeniem i wziął lek po czym okrył ramiona pościelą. Zgapiłam jego ruch siąkając nosem.
- Jesteś chora? - wzruszyłam ramionami. - A gdzie Horan się podziewa?
- Poszedł do apteki. - przysunęłam się bliżej chcąc bardziej poczuć ciepło bijące od bruneta.
- A gdzie reszta?
- Hazz i Alis śpią w sypialni chłopaków , Li nie wrócił na noc. - uniósł znacząco brwi. - Wytłumaczył się sms-em. - zapewniłam go.
- Wszyscy mają kaca jak widzę , oprócz was.
- Czemu spałeś we wannie? - moje pytanie zdawało się go nie zdziwić.
- Cóż byłem pijany i teraz nie umiem tego wytłumaczyć , ale jestem pewien , że gdybyś spytała mnie o to wczoraj znalazłbym przyczynę. Och , zapomniałbym , przepraszam , że wlazłem ci do łóżka , ale wasza sypialnia jest najbliżej a ja nie jestem w stanie doczołgać się teraz w żadne inne miejsce. - rozmawialiśmy cały czas szeptem co dla mnie też było zbawienne , bo chociaż ja i Niall nie mieliśmy kaca moja głowa pulsowała z bólu.
- Okey rozumiem. Mogę się do ciebie przytulić? - zdziwił się i zerknął na mnie przez ramię. - Mam grypę a ty jesteś ciepły jak grzejnik , więc nie doszukuj się w tym podtekstów. - posłał mi krótki uśmiech po czym wtuliłam się w jego ciepłe plecy sprawiając , że przeszły go ciarki.
- Jesteś lodowata. Aż zdrętwiałem. - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nie narzekaj i zamknij się , kac sam się nie odeśpi. - leżeliśmy tak dłuższy czas a mi dokuczało trochę chrapanie Malika. Usłyszałam lekkie skrzypienie drzwi , ale wiedziałam kto to , więc nie otworzyłam oczu. Skrawek łóżka obok mnie zapadł się a ja odwróciłam  głowę w stronę blondyna.
- No ładnie , przyłapana w łóżku z moim przyjacielem. - pokazał swoje nienaganne zęby po czym podał mi jakieś leki. Wzięłam tabletki i ponownie zakopałam się w pościeli. Irlandczyk tylko złożył pocałunek na moim czole i ulotnił się a pod moimi powiekami zagościł sen.

...

#Niall

Wyszedłem z sypialni dając im możliwość snu w ciszy. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie w salonie. Na wspomnienie wczorajszego wieczoru na mojej twarzy zagościł uśmiech. A pro po to odporność Rosaline zostawia wiele do życzenia. Byle jaki deszczyk wywołuje u niej przeziębienie. 
- Mam prośbę. Zrobiłbyś mi kawy? - głos blondynki wyrwał mnie z rozmyśleń. Podniosłem powieki i ujrzałem Alis stojącą przede mną w koszulce Loczka.
- Jasne , siadaj. - zrobiła co nakazałem. - Jesteś głodna? Domyśliłem się , że nie będziecie mieli ochoty na śniadanie w przepełnionej restauracji , więc zrobiłem małe zakupy.
- Jesteś niezastąpiony.
- zaśmiałem się pod nosem a po tym jak podałem dziewczynie kawę zacząłem przyrządzanie śniadania. Payne jakby wyczuł jedzenie bo w samą porę dotarł do apartamentu. Był w lepszym stanie niż reszta , oczywiście poza mną. Mój niezawodny sposób zawsze działa na kaca lepiej niż cokolwiek innego. Szatyn poszedł wziąć prysznic i dołączył do nas tak jak po chwili Zayn co mnie zdziwiło.
- Nie śpisz już? - zaprzeczył głową.
- Cholernie mi się dobrze spało z twoją dziewczyną , ale od leżenia głowa zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej. - jedyne co przyszło mi do głowy to to , że powinienem odczuwać zazdrość , ale przecież Malik to mój przyjaciel , więc od razu mi przeszło. Podałem jedzenie także mu i wznowiliśmy jedzenie posiłku w ciszy a przynajmniej dopóki nie przyszedł Harry.
- Och , Horan kocham cię bracie! 
- Nie podlizuj się i siadaj. - wyszczerzył się i wtulił w bok swojej dziewczyny. Gdy wszyscy zjedliśmy postanowiliśmy zrobić sobie krótki spacer i zjeść kolację w jakiejś luksusowej restauracji. Poszedłem do pokoju , w którym spała szatynka i zająłem miejsce obok niej. Przebudziła się i na mój widok na jej twarz wkradł się uśmiech. - Idziemy razem z resztą na miasto czy zostajemy w domu?
- Więc nie wiem co mi podałeś , ale czuje się już doskonale i rozpiera mnie energia.
- Więc? - przygryzła seksownie wargę. 
- Więc zdecyduj czy wolisz zrobić to w tutaj czy w restauracji. - złączyłem zachłannie nasze wargi a po niedługim czasie znalazłem się pomiędzy jej nogami. Dłonie dziewczyny powędrowały pod moją koszulkę i już chciały mnie jej pozbawić , ale zaprotestowałem szybko.
- Wolę pieprzyć cię w łazience w restauracji. - uśmiechnęła się na moje wyznanie i pociągnęła lekko za moje włosy.
- Lubię cię takiego Horan. - oblizałem językiem jej dolną wargę. 
- Jakiego? - wiedziałem , ale chciałem po prostu to usłyszeć.
- Takiego niegrzecznego. - zaśmiałem się.
- Mów dalej.
- Lubię kiedy jesteś taki władczy. Lubię kiedy szepczesz brzydkie słowa do mojego ucha. Lubie kiedy sprawiasz , że z moich ust wyrywają się jęki , kiedy jesteś zazdrosny i pokazujesz wszystkim facetom dookoła , że jestem tylko twoja.
- Bo jesteś tylko moja , nikt nie ma prawa cię dotykać.
- To działa w dwie strony. - pokiwałem zgodnie głową. Wstałam poszedłem do sypialni obok , aby zaraz potem stanąć przed Rose z bydełkiem w ręku.
- Mam coś dla ciebie. - zabrała ode mnie prezent i otworzyła go. Wyjęła z niego sukienkę , którą kupiłem dziś rano.
- Jest śliczna! Sam wybierałeś? - potaknąłem.
- Chciałbym zobaczyć cię w niej wieczorem.
- Załatwione. - posłała mi całusa i pobiegła do łazienki przyszykować się na wieczór.

...

#Harry

Czekaliśmy na nasze przystawki przy elegancko nakrytym stole. Razem z kelnerem przybyła nieco rozczochrana Rose z Horanem blisko trzymającym się za jej plecami. Nie trzeba być geniuszem żeby się domyślić gdzie byli i co robili. Cieszę się , że są razem. Kiedy Niall jest przy niej wiem , że nie muszę się o nic martwić. Jest bezpieczna i szczęśliwa to w pełni mnie satysfakcjonuje. Dostaliśmy nasze jedzenie i cały wieczór upłynął nam na rozmaitych rozmowach i żartach , które jak zwykle wprost wypadały z rękawa Irlandczyka. 

...

Liam otworzył kluczem nasz apartament. Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie jakby zmęczeni nic nierobieniem. Po krótkim czasie drzwi otworzyły się a w progu stanął tata z Sandrą. Dziewczyna pokiwała nam i przywitała się ,
kątem oka zobaczyłam wkurzoną minę mojej siostry i wiedziałem już , że kolejne trzy dni nie będą zaliczać się do przyjemnych.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam za lekkie opóźnienie , ale wiecie szkoła i te sprawy. Aniołki liczę na wasze komentarze nie zawiedźcie mnie ;)

piątek, 17 października 2014

Rozdział 10


#Rosaline

Poczułam szturchnięcie w ramie i otworzyłam oczy , aby ujrzeć uśmiechniętego Zayna.
- Wiem , że to ostatnia rzecz , na którą masz ochotę , ale kazano mi cię zawołać na kolację.
- Niall ci kazał? - zapytałam zmartwiona tym , że mogłam urazić go swoją wcześniejszą wypowiedzią.
- Nie Harry. Naszego kucharza aktualnie nie ma w domu. - powiedział kiedy byliśmy już w połowie drogi do kuchni. Chciałam spytać gdzie jest , ale ujrzeliśmy Johna i resztę , więc odpuściłam. Jedliśmy w ciszy pyszną tartę z warzywami , którą Loczek oczywiście zamówił. Cały czas myślałam o Irlandczyku i w końcu nie mogłam się powstrzymać.
- Gdzie jest Niall?
- Poprosiłem go żeby zawiózł coś mojemu przyjacielowi. No i przy okazji spotkał z jego córką. - zmarszczyłam brwi , ale udawałam obojętną.

- To jego dziewczyna? - złość aż pulsowała we mnie.
- Nie , ale zdecydowanie mają się ku sobie. - zakrztusiłam się i szybko popiłam wodą do co miałam w ustach. Wyprostowałam się a Liam , Harry i Zayn wpatrywali się we mnie jak kipiałam złością. Byłam piekielnie zazdrosna , ale nie mogłam nawet dać tego po sobie poznać. Po niedługiej chwili drzwi otworzyły się a w kuchni stanął blondyn. Przywitał się ze wszystkimi i nałożył sobie kolację na talerz.
- Więc? - rzucił luźno "tata"
- Dave powiedział żebyś do niego zadzwonił.
- Nie o to pytałem , masz numer Sandry? - chłopak zachłysnął się i pokręcił przecząco głową po czym popatrzył na moją twarz , która w tamtej chwili nie wyrażała żadnych emocji.
- Dlaczego? Myślałem , że ci podoba. 
- Jest miła i tyle. 
- Miła i to wszystko? Jest mądra i ładna i widać , że się jej podobasz. - Horan nic nie odpowiedział a Johnatan zauważył , że skrępował go tą rozmową i zakończył te tortury. Po posiłku znów poszłam do pokoju mając nadzieję , że doczekam się codziennego gościa. Nie zjawił się , więc zeszłam na dół i po tym jak upewniłam się , że wszyscy śpią poszłam do pokoju ukochanego. Cicho otworzyłam drzwi i zamknęłam je za sobą na kluczyk. Położyłam się obok niego na łóżku naśladując go i wlepiając wzrok w sufit.
- Czemu nie przyszedłeś? Czekałam.
- Myślałem , że jesteś zła. Chciałem żebyś ochłonęła. - spojrzał na mnie ze zdziwieniem i po chwili znowu zaczął. - Rose , bo nie tak ,
- Shhh - położyłam rękę na jego usta i usiadłam na nim okrakiem. - Zrobiłeś coś za co mogłabym być zła? - zaprzeczył głową. - Więc nie masz powodów żeby się tłumaczyć. - zaczęłam całować jego szczękę schodząc do szyi i pozostawiłam na niej kilka malinek.
- Ale pamiętaj , jeżeli ona choćby cię dotknie to wydrapię jej oczy. - przełknął ślinę a ja kontynuowałam pieszczotę. Podwinęłam do góry jego koszulkę i obdarowywałam pocałunkami jego mięśnie. Kiedy dotarłam do gumki jego bawełnianych spodek szybko je zsunęłam razem z bokserkami i chwyciłam do ręki jego męskość na co jęknął cicho. Zbliżyłam się , aby być na wysokości jego ucha. - Zrobię ci loda. Co ty na to? - jego oczy rozszerzyły się.
- Nie chcę żebyś ... - ponownie zatkałam jego usta.
- Shhh , za dużo myślisz. - zniżyłam się , polizałam delikatnie jego główkę i obserwowałam jak Niall przymyka oczy i jęczy cicho z zadowolenia. Przejechałam językiem po całej jego długości i wzięłam go do buzi. Pogłębiałam ruchy pracując cały czas językiem a kiedy wypchnął biodra ku górze zatrzymałam go.
- Nic nie rób. - kontynuowałam. - Podoba ci się? - potaknął szybko. - Czujesz się dobrze kiedy tak robię? - przyssałam się do jego główki a on ponownie szybko potaknął głową. Postanowiłam przyśpieszyć i czułam , że Irlandczyk zaraz dojdzie w moje usta. Po chwili to się stało , połknęłam ciepłą ciesz i z uśmiechem nałożyłam mu jego spodnie. 
- Było dobrze?
- Wspaniale. - pocałował moje czoło i wciągnął mnie na siebie. Gładził moje plecy a ja schowałam nos w jego szyję udając, że mój oddech wcale nie łaskocze jego karku i zasnęłam.

#Niall

Wsłuchiwałem się w jej oddech aż zasnęła. Nie mogłem uwierzyć , że zareagowała tak spokojnie na Sandrę. Myśl o tym , że mi ufa rozprowadza w moim wnętrzu ciepło , jakby ktoś w środku mnie rozlał gorące kakao. Uświadomiłem sobie , że mam wszystko czego potrzebuję i byłem szczęśliwy. Nie chciałem nawet myśleć jak będzie wyglądał nasz związek po jej wyjeździe , lub co się z nim stanie jeśli John  się o nim dowie. Postanowiłem odsunąć od siebie te złe myśli i po prostu zasnąć.
Obudziłem się i przetarłem oczy. Rosaline wciąż leżała tak jak zasnęła , na mnie. Odgarnąłem z jej twarzy niesforny kosmyk włosów i uśmiechnąłem się sam do siebie. Jest piękna kiedy śpi i nie śpi i oddycha. Usłyszałem pukanie do drzwi , więc delikatnie zsunąłem z siebie dziewczynę i nakryłem ją kołdrą , po czym przekręciłem kluczyk.
- Hej stary , masz aspirynę? - mulat złapał się znacząco za głowę.
- Widzę że wczoraj balowałeś. - wyciągnąłem pudełko z tabletkami i podałem mu je. Wypił jedną tabletkę i wprosił się do pokoju a kiedy zobaczył Rose rzucił mi znaczące spojrzenie unosząc brwi.
- Widzę , że nie tylko ja miałem "miłą noc". - zaśmiał się i przysiadł na łóżku na co szatynka otworzyła oczy i przeciągnęła się.
- My co noc mamy "miłą noc" Zayn. - Zeszliśmy do kuchni a ja zacząłem robić śniadanie. Nagle usłyszeliśmy głośny płacz a do kuchni wbiegł Louis z misiem rozdartym na dwie części. Wyjął z szuflady taśmę klejącą , szybko skleił maskotkę i wrócił z powrotem na górę. Malik zaczął się głośno śmiać a Rosaline spojrzała na mnie pytająco. - Ktoś mi powie co tu się właśnie wydarzyło? - jej mina zwalała mnie z nóg.
- Lou znowu popsuł maskotkę Pauline. - wyjaśniłem , ale nie zrozumiała mojej wypowiedzi.
- Kto to jest Pauline?
- Jego córeczka. - jej twarz była jeszcze bardziej zaskoczona niż przedtem. 
 - On ma córkę?

-Co cię tak dziwi? - uniosłem brwi.
- No nie wiem , hmm. Może to , że jestem tu od ponad dwóch tygodni i dopiero teraz się o tym dowiedziałam. - posłałem jej uśmiech i zauważyłem , że podczas naszej rozmowy mulat dyskretnie się ulotnił. Po chwili w kuchni stanął Tommo z dziewczynką na ramionach. - Och , może nas sobie przedstawisz? - skinął głową i postawił Paulin przed Rosaline.
- Okej , więc to jest Pauline , Paulin to jest ciocia Rose. - uścisnęły sobie ręce. Louis pożegnał się z córką i po tym jak powiedział jej ( wrabiając mnie ) , że się nią zajmę ( na co było zachwycona ) wyszedł szybko oznajmiając , że wróci wieczorem. Zrobiłem omlety z owocami dla każdego z nas i zaczęliśmy jeść. Dziewczynka zapytała czy zabralibyśmy ją do zoo i zrobiła te swoje słodkie oczka , więc jak idealny wujek Niall nie miałby się zgodzić? Obie były bardzo podekscytowane a Rosaline wyznała nam , że jeszcze nigdy nie była w zoo.
- Co się stało z twoim misiem?
- Tata go popsuł jak ściągał jego garnitur. 
- Mogę go zszyć , jeśli chcesz. - zaproponowała a dziewczynka pisnęła.
- Tak bardzo chcę ciociu! - rzuciła się na jej szyję i ucałowała szybko w polik.

#Rosaline 

Spacerowaliśmy i oglądaliśmy rozmaite zwierzęta. Nie za bardzo mogłam się skupić na czymkolwiek bo myślałam tylko o wieczornym wylocie do Rio. Szkoda , że Paulin nie poleci z nami , ale ona nie wydaje się być tym zmartwiona bo jej tata zabiera ją do Disneylandu we Francji. Nadal nie wiem kim jest jej mama , albo gdzie Tomlinson ukrywał ją wcześniej co działa mi na nerwy bo nie lubię być niezorientowana w rzeczach , które są ważne.

*

Staliśmy w długiej kolejce z biletami w rękach i czekaliśmy na sprawdzenie bagaży. Położyłam na taśmie walizkę , bagaż podręczny oraz telefon i czekałam na rewizję. Podszedł do mnie dość młody mężczyzna i przykleił dłonie do moich boków uśmiechając się. Poczułam w jego dotyku coś niepokojącego i chciałam się odsunąć , ale to by było głupie bo ktoś mógłby pomyśleć , że chcę coś przemycić. Spoglądnęłam na Nialla , który dopiero w tamtej chwili obdarował mnie uwagą. Przeszukanie trwało długo , zbyt długo i blondyn podszedł do strażnika. Ten odkleił się od mojego ciała i spojrzał na niego.
- Już wystarczy , niech pan teraz przeszuka mnie bo ja i moja dziewczyna trochę się śpieszymy. - tamten się speszył i odsunął. Kiedy odchodziliśmy Horan upewnił się , że mężczyzna na nas patrzy i złapał dłonią jeden z moich pośladków na co się uśmiechnęłam , no bo przecież która dziewczyna nie lubi kiedy jej chłopak jest zazdrosny?
Wsiedliśmy do samolotu a serce przesunęło się do mojego przełyku i chyba mu się tam spodobało bo nie chciało wrócić. Przy startowaniu kurczowo trzymałam się siedzenia.
- Nie bój się , jestem tutaj. - Zayn i Liam odwrócili się do nas i uśmiechnęli się na wypowiedz blondyna.
- A co jeśli spadniemy i umrzemy? - byłam przerażona a moje nogi cały czas się trzęsły. 
- Przynajmniej umrzemy razem. - spojrzałam na niego ze strachem w oczach.
- Nie mów tak , nigdy. - chłopak zaproponował żebym się zdrzemnęła , więc przespałam cały lot.
Obudził mnie głos stewardessy , wstaliśmy i udaliśmy się do wyjścia. Moim oczom ukazał się piękny widok panoramy Rio. Wzięliśmy dwie taksówki i pojechaliśmy do wielkiego i luksusowego hotelu. Mieliśmy wielki apartament z czterema pokojami , wielką kuchnią i aż pięcioma łazienkami. Wszystkie pokoje miały balkony na przepiękne widoki. Ja i Alis zajęłyśmy jeden pokój , ponieważ w bliżej nieokreślonym czasie John miał do nas dołączyć. Hazz i Nialler byli zasmuceni kiedy się o tym dowiedzieli , ale zapewniłyśmy ich , że nie zawsze będziemy nocowały razem. Po rozpakowaniu się poszliśmy spać , ponieważ była godzina 01:48 a my byliśmy wykończeni , aby zrobić cokolwiek.

*

Otworzyłam rano oczy i zobaczyłam , że Alison już wstała. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic , wysuszyłam włosy i owinęłam się ręcznikiem. Postanowiłam założyć łososiową sukienkę i buty ze słomianą koturnom. Włosy związałam w ciasny kucyk i udałam się w stronę kuchni. Całe towarzystwo siedziało przy dużym kuchennym stole a Niall stał z głową w lodówce uparcie czegoś szukając.
- To co dzisiaj robimy? - zwróciłam na siebie uwagę.
- Imprezujemy oczywiście! - mulat wykrzyknął do mojego ucha a wszyscy za wiwatowali. Blondyn zamknął lodówkę ( bo pewnie przypomniał sobie , że jak w każdym hotelu jest obsługa ) i przytulił się do moich pleców. 
- Pachniesz jak szczęście. - zaśmiałam się.
- A jak według ciebie Nini pachnie szczęście?
- Tak jak ty skarbie. - pocałował moją szyję.
- Dobra gołąbeczki schodzimy na śniadanie i ruszamy w miasto. Rio czeka! - potaknęliśmy na słowa Loczka i wyszliśmy z apartamentu.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Przepraszam , że taki krótki , ale chciałam żeby rozdział ukazał się jeszcze dzisiaj. Mam nadzieję , że się wam spodobał bo ja nie do końca dumna z niego jestem ;/ Do następnego razu Aniołki
Piszcie co wam się nie podoba a postaram się poprawić.

środa, 8 października 2014

Rozdział 9

#Rosaline

Otworzyłam oczy i spostrzegłam , że leżę z głową na kolanach Harrego a przede mną klęczy Niall. Wszyscy byli na prawdę spanikowani i przejęci. Kiedy blondyn zobaczył , że się ocknęłam odetchnął z ulgą. - O Boże tak się cieszę , że nic ci nie jest! - podniosłam się i podrapałam po głowie.
- Co się stało? - popatrzyłam kolejno na każdego z nich z dezorientowaniem.
- Zasłabłaś i zemdlałaś. - poinformował mnie Horan siedzący teraz obok i obejmując mnie ramieniem. Wciąż czułam się dość słabo i miałam zawroty głowy , ale nie przyznałam się bo Hazz chciał dzwonić do jakiegoś lekarza a ja tak nie znoszę lekarzy , szpitali i tego całego gówna. Przekonałam ich , że nic mi nie jest i zemdlałam bo zapomniałam wziąć żelaza ( , które brałam od kiedy pamiętam) co było oczywiście kłamstwem. Zgodzili się , ale kazali mi położyć się do łóżka i odpocząć. Loczek odwiózł swoją dziewczynę do domu a ja poszłam (a raczej mnie zaniesiono) do sypialni. 
- Niall , przyniósłbyś mi szklankę wody? - potaknął i zniknął na chwilę w korytarzu. Wpełzałam pok kołdrę i opadłam na poduszkach. Blondyn wrócił i podał mi wodę , wypiłam ją i odstawiłam na szafkę nocną obok łóżka.
- Na pewno nic ci nie jest? - zaprzeczyłam szybko głową. - Rose um , czy... Nie jesteś w ciąży prawda? - wybuchnęłam śmiechem.
- Nie Nini , nie jestem w ciąży. - odetchnął. Poklepałam miejsce obok siebie a on zajął je i przyciągnął mnie bliżej do swojej piersi. Po niedługiej chwili spałam jak dziecko.

*

Stanęłam przy drzwiach wsłuchując się w głosy dobiegające z pokoju.
Nie chciałam wejść w nieodpowiedniej chwili , więc zaczekałam aż rozmowa dobiegnie końca. Usłyszawszy w końcu ciszę weszłam pewnie do pomieszczenia. Podałam Johnowi kubek z herbatą i usiadłam na fotelu. Wlepił we mnie wzrok ze zdziwieniem. 
- Hej.
- Jest 4:00 nad ranem. Dlaczego nie śpisz? - wzruszyłam ramionami i upiłam łyk gorącego napoju.
- Tak jakoś. Chciałam z tobą porozmawiać tak na spokojnie. W sumie mam to w planach od bardzo dawna , ale twój tryb życia jest dość szybki. Więc?
- Jest wcześnie , dopiero wróciłem i ...
- Proszę , bardzo mi zależy. - przytaknął głową , oparł się o tył fotela i sączył powoli herbatę. - Chciałabym dowiedzieć się jak to było , no wiesz z tobą i mamą.
- Nie wiem nawet od czego zacząć. - spuścił głowę.
- Od początku. - czekałam chwilę zanim zaczął zaspokajać moją dziką ciekawość.
- Poznałam twoją mamę bardzo dawno , zakochaliśmy się w sobie. Byliśmy razem , ale ze względu na moją pracę postanowiłem zakończyć ten związek. Naubliżałem jej chcąc ją skrzywdzić i zniechęcić do siebie. Nie podziałało bo ona zawsze umiała przejrzeć mnie na wylot. Mówiłem jej , że to koniec , ale nawet ja nie traktowałem tego poważnie. Kochałem ją tak bardzo , że nie docierała do mnie myśl , że możemy się rozstać.
- Więc co się stało? - pośpieszyłam go chcąc usłyszeć dalszą część.
- Dostałem wiadomość. Ktoś napisał w niej , że na moje nieszczęście mam dużo do stracenia. Wtedy wiedziałem już , że to nie są żarty. Zacząłem spać z przypadkowymi dziewczynami żeby zranić Linsey. Udało się zostawiła mnie. Związała się z Robertem - twoim tatą a po niedługim czasie urodził się Alex. - słuchałam starając się zapisać  w głowie każde słowo.
- Po jakimś czasie pojechałem do Georgii w interesach. Nie wiedziałem , że ona tam jest. Spotkaliśmy się na ulicy , wpadła na mnie i rozlała kawę na koszulę. Od słowa do słowa ...
- Stare uczucie odżyło. - uśmiechnął się wpatrując w swoje buty. - Spotkaliście się , daliście ponieść emocją i tak oto przypadkowo powstałam. - dokończyłam z ukłuciem w sercu i kapką goryczy w głosie.
- Nie , nie byłaś przypadkiem Rose. Powiedziałem twojej mamie , że prawdopodobnie się nie spotkamy a ona poinformowała mnie , że jeżeli nie może mieć mnie to chce mieć chociaż cząstkę naszej miłości. - zachłysnęłam się napojem. Myślałam , że jestem przypadkiem , jak owoc każdej zdrady. 
- Co na to tata? - skrzywił się ta to jak nazwałam Roberta.
- Chyba nie muszę mówić , że nie był wniebowzięty. Postanowił jednak dać Linsey drugą szansę a tobie nazwisko no i dom. 
- Nie pytam czemu ty tego nie zrobiłeś , dlaczego nie związałeś się ponownie z mamą , nie dałeś mi nazwiska. Chcę tylko wiedzieć dlaczego przez 16 lat nie fatygowałeś się ze mną skontaktować? 
- Zbyt wiele dla mnie znaczysz. Nie zawsze miałem taką pozycję jaką mam teraz. Wiele razy groziło ci niebezpieczeństwo. Dlatego moi ludzie cię obserwowali. Dlatego nikt nie mógł się dowiedzieć , że jesteś moją największą słabością. Zrobiliby ci krzywdę , wam a tego nigdy bym sobie nie wybaczył. - wpatrywałam się w niego w osłupieniu. Nie wiem dokładnie dlaczego , ale poczułam się niebywale dobrze kiedy usłyszałam to wszystko. Nigdy nie pytałam o to mamy bo uznałam , że to dla niej zbyt bolesne a "tatę" z góry uznałam za świnię , która nie bierze odpowiedzialności za swoje czyny. Zapadła dłuższa chwila ciszy , którą przerwałam:
- Bardzo się cieszę , że zgodziłeś się ze mną porozmawiać. - wstałam i z pustym już kubkiem udałam się w stronę drzwi. - Dzięki tato. - rzuciłam cicho pod nosem , ale tak żebym była pewna , że może to usłyszeć. Kątem oka zobaczyłam uśmiech na jego twarzy i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam cicho drzwi tak , aby nie obudzić Nialla. Całą noc głaskał moje włosy i bladą skórę. poszłam do łazienki wziąć kąpiel i przebrać się. Napuściłam wody do wanny wzięłam z szafy dżinsowe szorty i top bo zapowiadała się ładna pogoda , po czym weszłam do wanny. Leżałam tam dość długo i wyszłam dopiero kiedy woda była całkiem zimna. Ubrałam się i wyszłam. Pokój był pusty , oczywiście , że tak. Zeszłam do kuchni gdzie wszyscy jedli śniadanie. Hm , jak długo brałam kąpiel? Pewnie przysnęłam w wannie co zdarza mi się dość często. Usiadłam do stołu i jadłam płatki , o które poprosiłam. Przykleiłam wzrok do Johnatana. Raz kozie śmierć.
- Chciałabym zadzwonić. - zachłysnął się. 
- Gdzie? Po co?
- Do domu. Chcę z nimi porozmawiać , poza tym Alex ma jutro urodziny. Chcę złożyć mu życzenia. - jego mina nie była zadowolona. - Spokojnie nic im nie powiem. Nie mam takiej potrzeby i tak za dwa tygodnie wrócę do domu. - zapadła cisza a na twarzach wszystkich zagościł smutek i zakłopotanie.
- Dobrze , kupię ci telefon , ale musisz mi obiecać , że nie będziesz korzystać z żadnych portali społecznościowych i nie będziesz kontaktować się z nikim bez mojej wiedzy.
- Obiecuję. - zrobiłam krzyżyk na sercu i dokończyłam posiłek z uśmiechem.
- Wiesz tato , tak sobie pomyślałem , że moglibyśmy gdzieś wyjechać. W końcu to wakacje. - Hazz rzucił spontanicznie , choć wszyscy wiedzieli , że długo to planował. - Może gdzieś za granicę? - widziałam po minie "taty" , że mu się to nie uśmiech , więc postanowiłam , że pomogę.
- Zawsze chciałam zobaczyć Rio. - wzrok wszystkich zwrócił się na mnie. 
- Mamy teraz dość dużo pracy , ale jeśli chcecie możecie polecieć sami. - nie mogłam w to uwierzyć. Rzuciłam mu się na szyję na co aż zdrętwiał. - Zamówcie sobie bilety i powiedzcie mi jaki macie termin. - Powiedział i poszedł się położyć informując nas o swoim zmęczeniu. Zaraz po jego wyjściu wszyscy pokazali swoją radość. 

*

Zaraz potem jak dostałam urządzenie uciekłam do ogrodu i usiadłam na białej pufie. Wybrałam numer , który znam na pamięć. Przecież tyle razy wybierałam go w pośpiechu kiedy miałam kłopoty. Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos a łzy spłynęły z pod moich zamykających się powiek. - Halo? - poczułam jakby coś utknęło mi w gardle. - Hallo? 
- Cześć braciszku. - powiedziałam nieco ściszonym i drżącym głosem.
- Rose? - usłyszałam jakby niedowierzanie.
- A masz jeszcze jakąś siostrę? - zaśmiałam się cicho.
- Boże Rose , tak dobrze cię słyszeć. Wszystko w porządku? Gdzie ty się podziewasz?
- Wszystko w porządku braciszku. - uspokoiłam go.
- Gdzie jesteś?
- Nie mogę powiedzieć. - westchnął. - Dzwonię , żeby was uspokoić i złożyć ci życzenia urodzinowe. Wszystkiego najlepszego. - usłyszałam cichy śmiech. - Przykro mi , ale nie mam dla ciebie prezentu. Jak zawsze jestem spłukana.
- Nie ważne. To , że zadzwoniłaś wystarczy. Powiedz coś , cokolwiek. Chę być pewien , że nic ci nie jest. Zniknęłaś z dnia na dzień. Nie ma cię już drugi tydzień , martwimy się. - głos mi się załamał , nie wiedziałam co powiedzieć , nie lubię go okłamywać. Nigdy nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic.
- Alex mogę powiedzieć ci tylko tyle , że ze mną jest wszystko okey. Mam co jeść i gdzie spać , nie martw się o mnie.
- Błagam powiedz co się stało , wariujemy tu. - nie mogłam mu powiedzieć prawdy bo gdybym wróciła do domu to spotkania moje z "tatą" a przez to z Harry , Niallem i resztą byłyby niemożliwe.
- Pamiętasz gdy podczas jednej z moich kłótni z tatą wykrzyczałam , że pewnego dnia wyjdę i już nigdy nie wrócę? Wtedy , kiedy jechaliśmy do babci było właśnie "pewnego dnia". Musiałam uciec od tego wszystkiego. Dać sobie czas , aby to przemyśleć , odpocząć od tego całego stresu.
- Więc nie porwano cię? - westchnęłam.
- Nie , sama uciekłam , ale proszę nie złość się na ...
- Wiesz jak się martwiłem? Nawet nie masz pojęcia. - po chwili ciszy znów zapytał: - Uciekłaś sama? 
- Z chłopakiem. Proszę nie mów rodzicom.
- Okey masz moje słowo , ale ostrzegam cię , że jeżeli dowiem się , że to on namówił cię do ucieczki to go...
- Uspokój się , proszę. To ja go namówiłam. Nie chciałam uciec sama a przy nim czuje się bezpiecznie. - znów zapadła cisza , którą po chwili ja przerwałam: - Alex daj mi na chwilę mamę.
- Dobrze. Pa siostrzyczko , uważaj na siebie proszę.
- Jak zawsze. - podał telefon mamie i zdałam sobie sprawę jak dawno jej głos nie rozbrzmiewał w moich uszach.
- Rosaline?
- Cześć mamo. 
- Wszystko w porządku? - zdawała się być spokojna.
- Tak , wszystko okey. W sumie to muszę już kończyć. - poczułam jak gorycz ściska moje gardło. - Niedługo wrócę , obiecuję.
- Ale...
- Muszę już kończyć , pa. - wyrzuciłam szybko po czym się rozłączyłam i dałam upust emocją.
Usłyszałam kroki. Stanął przede mną Loczek i otarł moje łzy co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
- Nie smuć się bo moje serce pęka kiedy widzę twoje łzy. Lepiej się spakuj bo , hej po jutrze lecimy do Rio!
- Na prawdę? - pokiwał głową. - Alis też? - przytaknął z uśmiechem i pociągnął mnie do wnętrza domu. Spakowałam wszystkie swoje ubrania , te nowe jak i te stare. Zeszłam do salosu bo wariowałam już z nudów. Zostałam Zayna rozłożonego na kanapie.
- Hey Zayn , co robisz?
- Nudzę się.
- Masz jakieś plany na wieczór? - spojrzał na mnie a na jego twarz wkradł się cwaniacki uśmieszek.
- Zapraszasz mnie na randkę?
- Przyjacielski wypad. Niall , Harry i John jadą zaraz na jakieś spotkanie. Liam ma dzień wolny i w sumie nie widziałam go od rana a pobyt Louisa (gdziekolwiek wyjechał) przedłużył się. Pomyślałam , że możemy gdzieś wyskoczyć.
- Tak właściwie to Brad robi dzisiaj imprezę i zostaliśmy zaproszeni. Zamierzałem odmówić , ale jeśli chcesz to możemy iść. - potaknęłam. - Powiem o naszych planach Johnowi a ty się szykuj , wychodzimy około 21:30.
- Jasne Zaz! - uśmiechnęłam się od ucha do ucha i poszłam do siebie wybrać strój na wieczór.
Nakładałam makijaż kiedy do pokoju wślizgnął się Niall i oplótł wokół mnie ramiona. 
- Gdzie idziesz dzisiaj z Zaynem?
- Na imprezę do Brada. - na jego twarz wkradł się znaczący grymas. - Co?
- Nic po prostu , nie pij dużo. Na jego imprezach kręcą się różni ludzie. - uniosłam brwi.
- Jacy ludzie? - wzruszył ramionami. - Nie martw się , przecież nie idę tam sama.
- Masz rację. - dobiegły nas wołania Harrego. - Okey , idę. - pocałował mnie w tył głowy. - Wyglądasz ślicznie. Aż za ślicznie. - ostatnie zdanie bardziej wymruczał pod nosem i zbiegł na dół. Po chwili było słychać dźwięk silnika.

*

Mulat okrążył samochód i otworzył mi drzwi. Wyszłam z samochodu i obciągnęłam nieco niżej moje dżinsowe szorty. Przekroczyliśmy próg dużego domu i od razu uderzył w nas zapach alkoholu i nikotyny. Udaliśmy się w głąb salonu a Zayn przedstawiał mnie wielu osobą , których nie zapamiętałam. Ostatecznie znaleźliśmy się na kanapie obok Jamesa i Brada. Po chwili ktoś rozlał do kieliszków whiskey.
Procenty zaczęły uderzać mi do głowy zaraz po tym jak je w siebie zlaliśmy. Bardzo ucieszyłam się , że szatyn przestał pić i jest na tyle trzeźwy , aby mnie pilnować. Wstałam na chwiejnych nogach i wybełkotałam , że muszę do łazienki. Usłyszałam od Bradleya instrukcję jak do niej dojść i po chwili byłam już na piętrze. Przez wysokie koturnu moje ruchy nie były pewne i podtrzymywałam się lekko ściany. Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i wpija się o moją szyję. Obróciłam się szybko , ale nie rozpoznałam chłopaka , który właśnie całował moją szyję i ugniatał pośladki.
- Zostaw mnie! - wyrwałam się mu. Posłał mi cwaniacki uśmieszek. Byłam pijana , ale nie aż tak żeby nie zauważyć , że prawdopodobnie był naćpany. Zamknął moje ciało w ciasnym uścisku i zaczął szeptać do mojego ucha:
- Kochanie , co tak ostro? Nie daj się prosić , chcę poczuć cię wokół swojego penisa. - ponownie się mu wyrwałam i odepchnęłam od siebie.
- To masz problem bo ja nie mam na to ochoty.
- Można po dobroci , albo po złości. - okey , trochę się przestraszyłam , ale Zayn zjawił się zaraz obok mnie co dodało mi pewności siebie. Natręt go nie zauważył i podszedł do mnie zbyt szybko bo odruchowo zamachnęłam się i dostał z pięści w nos. Upadł a po niedługim czasie jego kolega wyniósł go z imprezy. Mulat złapał mnie pod boki bo zachwiałam się i prawie przewróciłam. 
- Muszę do toalety. - wybełkotałam , zaprowadził mnie do łazienki i trzymał moje włosy kiedy opróżniałam żołądek a następnie zaprowadził do jakiegoś pokoju i położył na łóżku. - Przepraszam , że zepsułam ci imprezę i w ogóle. Normalnie nie upijam się tak szybko , nie wiem co się ze mną dzieje.
- Shhh , nic nie szkodzi.
- Zayn , czy mógłbyś ze mną zostać. To znaczy , nie chciałabym obudzić się rano u boku obcego faceta z dziurą w głowie.
- Jasne. - obserwowałam jak ściąga spodnie a następnie koszulkę i podaje mi ją. - Załóż , będzie ci wygodniej. - zrobiłam jak polecił. Szybko ściągnęłam mój top i wciągnęłam na siebie materiał , który jak przypuszczałam zwisał na mnie. Następnie zdjęłam koturny i szorty , wsuwając się pod kołdrę czułam jak wypity alkohol krąży w moich żyłach. Ciemnooki położył się obok a ja odruchowo położyłam głowę na jego piersi.
- Och , przepraszam. Jeśli ci to przeszkadza to ...
- Nie jest w porządku. - umieścił rękę na dole moich pleców. - Od czasu kiedy rozstałem się z Perry nie spałem z żadną dziewczyną. - zaśmiałam się. - To znaczy , um , pieprzyłam się z wieloma dziewczynami , ale z żadną z nich nie spałem. To miłe poczuć czyjeś ciepło na sobie. - chciałam coś powiedzieć , ale nie mogłam otworzyć nawet ust. 
- Niall ma szczęście , że ma ciebie. Zazdroszczę mu.
- Zayn , mam nadzieję , że się we mnie nie zakochałeś. - wypaliłam.
- Nie , ale bardzo cię lubię i przysięgam , że gdyby nie Horan byłabyś moja. - oboje się zaśmieliśmy. - A mogę zadać ci osobiste pytanie?
- Jasne przyjacielu.
- Jesteś w ciąży? - zachłysnęłam się powietrzem. - Tak właściwie to dopiero teraz o tym pomyślałem. No wiesz mdlejesz , jesteś słaba i w ogóle.
- Jestem pewna , że nie jestem w ciąży. - zapewniłam. Rozległa się chwila ciszy. - Dobra idę spać bo mam już dość tych samolotów krążących wokół mojej głowy. - obróciłam się plecami do chłopaka.
-Rose mogę cię przytulić? - zaskoczona nie odpowiedziałam.
- Zayn ...
- Po przyjacielsku , bez żadnych zboczeń i podtekstów. Po prostu brakuje mi tego. 
- Okey. - przylgnął do mnie i oplótł ramieniem a ja zasnęłam wsłuchując się w nasze oddechy.

...

Otworzyłam oczy a ból rozszedł się po mojej głowie jak strzała. Leżałam na plecach z rękami w górze a Malik na prawym boku z dłonią na moim brzuchu. Poczułam jego poranną erekcję dotykającą mojego uda , więc wstałam i ubrałam się chcąc uniknąć niezręcznej sytuacji. Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam Brada krzątającego się między wysepką kuchenną a blatem. Usiadłam na jednym z wysokich kuchennych krzeseł zwracając na siebie jego uwagę. - Co chcesz na śniadanie? Płatki , tosty , naleśniki ...
- A masz może butelkę zimnego piwa? - posłał mi uśmiech i potaknął głową po czym podał mi trunek. Zanim otworzyłam butelkę przyłożyłam ją do czoła.
- Wow , ależ ty masz kaca! - pokręciłam głową po czym otworzyłam i duszkiem wypiłam swoje piwo. 
- Wszyscy jeszcze śpią?
- Tak , a ci , którzy już wstali pojechali do domów. Gdzie zniknęłaś? - zrobiłam pytającą minę. - Po tym jak wyszłaś do toalety. Zayn też się ulotnił i dalej was nie widziałem.
- Więc poszłam do łazienki , ale zaczepił mnie tam jakiś naćpany chłopak i zaczął obmacywać. Odruchowo uderzyłam go , zachwiałam się i Zaz mnie złapał. Zaprowadził do łazienki , zwymiotowałam a on pomógł mi się położyć i został ze mną. - powiedziałam jakby to była moja codzienność.
- Ty i Malik ... - urwał ewidentnie chcąc , abym to ja dokończyła wypowiedź.
- Nie , nie jesteśmy razem. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Skoro tak mówisz. A co z tym chłopakiem?
- Nie wiem , po tym incydencie koledzy odnieśli go do domu. - w tej samej chwili wszedł mulat a ja przejechałam dłonią po jego rozczochranych włosach. - Zbieramy się już?
- Tak , Jonh będzie się martwił. - zjedliśmy gofry i ruszyliśmy do domu. 
Weszliśmy i napotkaliśmy wszystkich w kuchni jedzących już obiad. Dosiedliśmy się a blondyn postawił przed nami talerze z jakąś rybą. 
- I jak wam się udał wieczór? - popatrzyłam na "tatę" naprawdę nie mając ochoty mówić czegokolwiek o czymkolwiek do kogokolwiek. Mulat wyręczył mnie i streścił wczorajszą imprezę pomijając kilka faktów. Po zjedzeniu posiłku poszłam do pokoju i wzięłam kąpiel po czym położyłam się. Pół godziny później drzwi otworzyły się i stanął w nich Irlandczyk. 
- Oh , nawet nie wiesz jak się wczoraj nudziłem. Cały wieczór myślałem tylko o tobie. - położył się obok i przyciągnął do swojej piersi. - A w nocy ... 
- Shhh , Niall kochanie , ubóstwiam twój głos , ale mam potwornego kaca i jedyne czego pragnę w tej chwili to chwilowo stracić słuch.
- Okey , obudzę cię na kolację. - pocałował moją głowę i wyszedł z pokoju. Poczuła wyrzuty sumienia bo w sumie jedyne czego chciał to porozmawiać i okazać mi trochę czułości a ja go spławiłam. Moje przemyślenia przerwał Morfeusz , który zabrał mnie daleko do krainy snu.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam was , że tak późno , ale miałam dość dużo na głowie i nie miałam zbytnio czasu. Mam nadzieję , że nie jest aż taki zły. Proszę komentujcie bo to na prawdę miło zobaczyć waszą opinię pod swoją ciężką pracą. Dobranoc Aniołki :*

poniedziałek, 6 października 2014

Miałam w planach dodać dzisiaj kolejny rozdział , ale sami rozumiecie , szkoła i takie tam. Nie za bardzo miałam czas na pisanie a nie chcę dodawać byle czego. Ciąg dalszy pojawi się jutro , lub po jutrze. Przepraszam aniołki.

środa, 1 października 2014

Rozdział 8

Tydzień później:

#Rosaline

Wsiadłam do samochodu z Liamem i zajechaliśmy pod dom Alison. Czekaliśmy chwilę zanim blondynka pojawiła się w zasięgu naszego wzroku.
- Cześć. - posłałam jej uśmiech i uścisnełam ją , była zaskoczona , ale odwzajemniła gest. - To co jaki sklep zaliczamy najpierw? - wzruszyła ramionami , nagle z jej ust padły wskazówki dojazdu. Zapadła niezręczna cisza i zrobiło się trochę dziwnie , nieoczekiwanie Alison zabrała głos.
- Rose , dziękuję ci. Gdyby nie twoja pomoc to ja i Hazz ... sama rozumiesz. - jej głos był pełen ciepła i wdzięczności.
- Cieszę się , że Harry jest szczęśliwy , że oboje jesteście. - jej twarz rozpromieniła się. 
Wydawała się być osobą miłą i przyjazną. Cieszę się , że Loczek namówił mnie na wspólne zakupy ze swoją dziewczyną. Tak na prawdę nigdy nie miałam przyjaciółki , zawsze otaczali mnie chłopacy a jeśli bliżej zadawałam się z jakąś dziewczyną szybko okazywała się być fałszywą i dwulicową szmatą. Weszłyśmy do sklepu a Li w tym czasie postanowił się zdrzemnąć w samochodzie. Przymierzałyśmy rozmaite ubrania i poznałyśmy się lepiej. Bardzo ją polubiłam. To jedna z takich osób , które przy bliskim poznaniu zyskują na prawdę wiele.  Było mi tylko żal jej z powodu tego , że "tata" wciąż był do niej uprzedzony.
- Al chciałabym zaprosić cię na obiad.
- Jasne kiedy?
- Przyjdziesz do nas jutro? - z poważniała.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Wasz tata ...
- Nie przejmuj się nim. - złapałam ją za rękę. - Jutro o 15:00 obiad u nas. Harry po ciebie przyjedzie. Nie jesteś wegetarianką prawda? - zaśmiała się i zaprzeczyła głową.
Udałyśmy się na parking obładowane kolorowymi torbami. Szatyn przetarł rękami zmęczone oczy i odpalił silnik. Dziewczyna wysiadła pod swoim domem.
- Li wczoraj powiedziałeś , że dzisiaj cały dzień należysz do mnie prawda? - zaśmiał się i przytaknął. - Więc mam dla ciebie ważne zadanie. - spojrzał zaciekawiony w moją stronę. - Jak wrócimy do domu masz się położyć i iść spać. - podziękował mi wzrokiem. Kiedy weszliśmy do domu Liam podążył do swojego pokoju jakby lunatykując a Harry powitał mnie  uściskiem.
- I co sądzisz o Alis?
- Bardzo ją polubiłam , ona mnie chyba też. - uśmiechnął się. - Chyba po raz pierwszy będę miała przyjaciela tej samej płci. - zaśmiał się głośno. Otworzył lodówkę i lustrował jej wnętrze.
- Nie mogę się doczekać powrotu Horana , jestem głodny. - posmutniał a na jego twarzy zagościł grymas.
- A co ja mam powiedzieć? Tydzień w celibacie. - Loczek wsadził palce w uszy.
- Rose nie chcę tego słuchać. 
- Myślałam , że ci to nie przeszkadza. - zdziwiłam się.
- Bo nie przeszkadza , ale to nie zmienia faktu , że nie chcę o tym słyszeć. - wywróciłam oczami.
- Powiedz gdzie on jeździ kiedy znika?
- Tata jest częścią czegoś większego , nie działa w pojedynkę. Najczęściej jeździ z Paynem chociaż czasami daje mu po prostu odpocząć i zabiera któregoś z nas. - pokiwałam głową na znak , że rozumiem. - Los chciał , że wypadło na Niallera. - skarciłam go wzrokiem a po chwili zaproponowałam przyrządzenie kolacji. Staliśmy przy garach dość długo , nie mogłam doczekać się chwili , w której mój ukochany stanie w drzwiach i spojrzy na mnie swoimi cudnymi niebieskimi oczami. Nakryliśmy do stołu i usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zayn otworzył , Hazz zaczął nakładać na talerze spaghetti a ja uciekłam na chwilę do łazienki chcąc mieć planowane wielkie wejście.

#Niall

Już za progiem poczułem zapach pysznego jedzenia. I ja i Johnatan byliśmy tak głodni , że moglibyśmy zjeść konia z kopytami. Odwiesiłem kurtkę , udaliśmy się do kuchni i usiedliśmy do stołu. Loczek położył przed nami talerze a ja zastanawiałem się gdzie jest Rosaline. Moje spojrzenie szukało niecierpliwie jej wzroku , uszy dźwięku jej melodyjnego głosu a ręce pragnęły zamknąć jej delikatne ciało ciało w uścisku i już nigdy nie wypuścić. Z daleka usłyszałem ciche kroki i od razu uśmiechnąłem się. Po chwili ujrzałem dziewczynę o twarzy anioła z diabelskim błyskiem w oczach.
- To dzisiaj mieliście wrócić? Wydawało mi się , że po jutrze. - zdziwiła się a mnie ukuło coś w sercu.
- Jesteś strasznie zakręcona. - przytulił lekko córkę na co się wzdrygnęła i usiadł znów do kolacji. Rose rzuciła mi tylko suche spojrzenie i zaczęliśmy jeść.
- Pyszności! - John wykrzyczał przełykając spaghetti.
- Rose gotowała. - Harry przyznał jedząc szybko.
- Możesz pomagać Niallowi w kuchni jeśli chcesz. - skrzywiła się.
- Tylko , że ja nienawidzę gotować.
- Szkoda robisz to bardzo dobrze.
- Wolałabym już zmywać. - na jakiś czas zapadła cisza. - Zaprosiłam Alison jutro na obiad. - Styles zakrztusił się jedzeniem tak jak ojciec dziewczyny. - Uprzedzam , mówię o tym bo chcę żebyś był na tym obiedzie. - wbiła w niego wzrok. 
- Wiesz córeczko nie tylko po mamie odziedziczyłaś temperament , może lepiej ...
- Zjemy razem pyszny obiad w rodzinnej atmosferze , wszyscy będą mili i szczęśliwi bo to dziewczyna Harrego a ja mam zamiar się z nią zaprzyjaźnić. Ma się poczuć jak u siebie w domu. - wpatrywaliśmy się w nią w ciszy. - Nie można kogoś skreślić przez błędy innej osoby. - złapała rękę swojego brata a Johnatan spuścił głowę. Rose włożyła talerz do zmywarki potem stanęła za mężczyzną i położyła rękę na jego ramieniu. - Wierzę , że można naprawić każdy błąd. - jego oczy rozbłysły a ona uciekła do pokoju.

...

Kiedy wszyscy się położyli i byłem pewien , że John zasnął poszedłem do Rosaline. Zapukałem i wszedłem cicho. Zamknąłem drzwi i poczułem jej ciasny uścisk. Moje życie stało się od razu piękniejsze. - Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam. - wpiła się w moje usta z namiętnością a ja pogłębiłem pocałunek. 
- Ja za tobą też kotku. - przerwałem pocałunek. - Na prawdę zapomniałaś , że dzisiaj mieliśmy wrócić?
- Na prawdę w to uwierzyłeś? - zaśmiałem się. - Masz ochotę na kąpiel? - pokiwałem głową. Chciała iść do łazienki i zapewne nalać wody do wanny , ale przyciągnąłem ją do siebie. 
- Na ciebie mam większą ochotę. - zacząłem całować jej szyję. Podniosłem ją za pośladki zmuszając do oplecenia mnie w pasie nogami. Szybko położyłem nas na łóżku. Rosaline usiadła na mnie okrakiem i całowała zachłannie. Po krutkiej chwili byliśmy w samej bieliźnie. Dziewczyna poruszała lekko biodrami sprawiając , że czułem zbliżającą się erekcje. Rozdarłem jej koronkowe majtki i pośpiesznie rozpiąłem stanik a ona zsunęła moje bokserki i nabiła na mnie. Jęknąłem i położyłem ręce na jej udach. Przyssaliśmy się nawzajem do swoich warg. Jej ruchy stawały się pewniejsze i silniejsze. Czułem przyjemność jak nigdy dotąd. Obróciłem nas tak aby leżała pode mną i przejąłem inicjatywę.

Za każdym następnym ruchem jęczała moje imię coraz głośniej co tylko bardziej mnie podniecało. Doszła a ja czułem , że zaraz zrobię to samo. Wypełniłem ją ciepłym płynem i opadłem na jej ciele. Dyszeliśmy wpatrujęc się w siebie z zadowoleniem. 

- Jak ci się podobało? - pocałowała moją szczękę.
- Było wspaniale.
- Nie sądzisz , że było jakoś inaczej? - znieruchomiałem.
- Zapomnieliśmy o prezerwatywie. - poczułem gorąco oblewające moje ciało i od razu z niej wyszedłem jakby to miało coś dać , lub czemuś zapobiec. Usiadłem obok i schowałem twarz w dłoniach. Byłem przerażony. Myślałem tylko o tym co będzie jak zajdzie w ciąże. Z zamyślenia wyrwał mnie jej śmiech. - Spokojnie biorę tabletki. - wstała i poszła do łazienki a ja odetchnąłem z ulgą. Leżałem jeszcze przez chwilę zanim dołączyłem do niej. Wszedłem ostrożnie do wanny przyciągnąłem dziewczynę stanowczo.
- Błagam nie rób mi nigdy takich żartów.
- Przestraszyłaś się? - pokiwałem głową. Wycisnąłem na rękę trochę żelu do kąpieli i powoli myłem jej delikatne ciało. Moja dłoń zeszła niżej a palce weszły w nią na co sapnęła. Poruszałem nimi lekko i wysłuchiwałem jej stęknięć. Wyjęła moją rękę i odwróciła przodem do mnie wysyłając uśmiech. - Masz ochotę na więcej? - nie odpowiedziałem tylko wpiłem się w jej usta. 
Woda robiła się coraz zimniejsza a my rozgrzewaliśmy się, wzajemnie wylewając ją za każdym kolejnym ruchem naszych bioder.
- Moja Rosaline , niegrzeczna Rosaline. - jęknąłem w jej usta na co się zaśmiała.

...

Wyszliśmy z łazienki owinięci ręcznikiem. Rose wyjęła ze swojej szafy moje dresy i podała mi je a sama założyła również moją koszulkę i bokserki. 
Leżeliśmy pod cienką kołdrą wymęczeni po upojnym wieczorze , po krótkim czasie wstałem.
- Gdzie idziesz?
- Jestem głodny. - posłała mi uśmiech. - Chcesz coś?
- No nie wiem , mogą być lody. - zszedłem do kuchni , podgrzałem to boskie spaghetti i zjadłem je szybko na dole po czym wziąłem z z lodówki lody i nałożyłem je do pucharków. Rose widząc mnie zbliżającego się do łóżka odchyliła kołdrę , więc wsunąłem się pod nią i podałem jej deser.
- Co robiłeś przez cały tydzień?
- No jak to co , tęskniłem za tobą. - wyszczerzyłem się. - Tęskniłem za twoimi włosami , ustami , dotykiem , ale najbardziej za oczami. Tak , ich brakowało mi najbardziej. 
- Są aż takie ładne? - wpatrzyłem się w nie. 
- Wyglądają jakby ktoś zamknął w nich całe szczęście Irlandii.
- Oj przestań bo się zarumienię.
- Chciałbym to kiedyś zobaczyć. - zaczęliśmy jeść. - Myślisz , że zaproszenia Alis na obiad to dobry pomysł? - uniosła ramiona w górę.
- Chciałabym żeby John lepiej ją poznał. To bardzo wartościowa dziewczyna , no i Hazz jest w niej zakochany. Mam wrażenie , że on przy mnie zachowuje się jakoś inaczej , no wiesz w sensie "tata", tak jakoś lepiej ...
- Bo to prawda , zwykle kiedy mówi to swoje "skończyłem" to nie ma szans na dalszą rozmowę. Przy tobie zachowuje się jak aniołek , inny człowiek.
- Aż tak mu na mnie zależy? Dlaczego?
- Każdy odczuwa potrzebę posiadania rodziny. 
- Jeśli zaczniemy zaraz gadać o rodzinie to ja idę spać. - uśmiechnęła się.
- Powiedz mi lepiej co przyrządzimy jutro na obiad?
- My? - podkreśliła.
- Teraz kiedy wiem , że potrafisz gotować możemy to robić razem. - objąłem ją ramieniem.
- Gdybym chciała gotować byłabym z Zaynem a nie z tobą. - z poważniałem. Odwróciłem się plecami do niej. - Nini no przecież żartuję! - wiedziałem to , ale i tak się nie odwróciłem. Objęła mnie ramieniem i wodziła ręką po moim brzuchu. - Chyba nie wziąłeś tego na poważnie kochanie. - Pozostawałem w milczeniu , jej dłoń kierowała się w dół aż dotarła do gumki moich dresów. Zaczęła masować mojego penisa przez materiał przygryzając lekko skórę na moim karku. - No nie obrażaj się na mnie. - obróciłem się i posadziłem ją na swoich udach. Zdjąłem jej majtki i koszulę a ona zsunęła moje dresy. - Niedawno usłyszałam , że to ja mam niepohamowany popęd seksualny. - śmiałem się całując jej szyję. Nabiła się na mnie i poruszała lekko. Chwyciłem w dłonie jej piersi i bawiłem się sutkami robiąc jednocześnie malinki na jej dekolcie. - Jutro nie będę mogła wstać z łóżka. - wysapała.
- Chcesz przestać? - zaprzeczyła głową i przyspieszyła. Jęczeliśmy coraz głośniej  nie zważając na późną godzinę. Dobrze , że pokój Rosaline był z dala od innych. Kiedy dziewczyna już doszła poruszała się jeszcze chwilę abym zrobił to samo i opadła na mnie. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę sapiąc z zadowolenia.
- Rose kiedy straciłaś dziewictwo? - podniosła się i spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami.
- Co cię naszło na takie pytania? - wzruszyłem ramionami.
- Odpowiedz proszę. - położyła się obok.
- Miałam jakieś 14 lat.
- Dlaczego tak szybko?
- Sama nie wiem , a dlaczego nie?
- Z kim to zrobiłaś?
- Zadajesz za dużo pytań. Może mam ci jeszcze powiedzieć ile centymetrów miał jego penis?
- Jeśli chcesz. - wyszczerzyłem się. - Proszę powiedz kim on był. - nalegałem.
- Ma na imię Matthew. 
- Chyba nie mówisz o tym swoim przyjacielu z sąsiedztwa? - przytaknęła. - Nie jesteście już razem , ale pomimo tego dalej jesteście przyjaciółmi?
- Dlaczego cię to dziwi? 
- Wcześniej mówiłaś , że takie związki psują przyjaźń.
- Bo to prawda , ale z nami jest inaczej. Co prawda pomyliliśmy kiedyś przyjaźń z miłością , ale postanowiliśmy zerwać i przyjaźnić się dalej. No wiesz być ponad to. 
- I nic już między wami nie ma od tamtego czasu? - postanowiłem się upewnić.
- Uprawialiśmy sex jeszcze kilka razy i pomiędzy moimi związkami , ale to było raczej spontaniczne. - mówiła spokojnie a ja poczułem zazdrość. - A jak było z tobą?
- Jak to ze mną? Przecież wiesz.
- Nie chodzi o cnotę tylko po prostu trudno mi uwierzyć , że żadna dziewczyna się tobą nie zainteresowała. Wysoki , umięśniony , przystojny , mądry , zabawny a o twoim charakterze to już nie wspominam. - obróciłem się na bok i położyłem rękę na jej brzuchu.
- Może kilka dziewczyn mnie podrywa , ale nawet jeśli to jestem zbyt nieśmiały żeby coś z tym zrobić.
- Ty jesteś nieśmiały?
- Byłem. To ty tak na mnie działasz. Pozbawiłaś mnie niewinności , nieśmiałości i w dodatku ukradłaś mi serce. - zaśmiałem się.
- Wypraszam sobie. Serce oddałeś mi z własnej woli.
- I zrobiłbym to kolejny raz kotku. - pocałowałem ją krótko po czym ułożyłem głowę na jej piersiach i zasnąłem otulony jej oddechem.

*

#Rosaline

Otworzyłam oczy i podniosłam się krzywiąc zarazem. Byłam cała obolała , ale najbardziej bolało mnie krocze , jakbym tydzień jeździła na rowerze. Nialla oczywiście nie było bo , jak zawsze wymknął się nad ranem , aby nikt nie zobaczył jak wychodzi z mojego pokoju. Spoglądnęłam na budzik i zdziwiłam się , wiedziałam , że jestem śpiochem , ale wstać o 13:25 to lekkie przegięcie nawet jak dla mnie. Wzięłam kąpiel , ubrałam się i zeszłam na dół. Blondyn gotował już obiad a kiedy mnie ujrzał posłał mi uśmiech i pocałował. Po chwili w pomieszczeniu znalazł się Harry i Zayn.
- No no , siostrzyczko w końcu! Ile można można?
- Nie mogłam zasnąć. - spojrzał na Irlandczyka.
- Niall jesteś dla mnie zagadką. Zakładam , że wczoraj nie spaliście sobie razem , ale dlaczego ona ledwo żyje a ty jesteś wypoczęty jak nigdy? - blondyn wzruszył ramionami z uśmiechem. - No nic , nie wnikam jadę po Alison , tata zaraz będzie , obiad też. Jeszcze tylko obudźcie Payna. - wyszedł w pośpiechu. Mulat nakrył do stołu a ja udałam się do sypialni chłopaka. Weszłam cicho jak włamywacz i uśmiechnęłam się widząc go wtulonego w poduszkę.
Szturchnęłam lekko jego ramie mając potworne wyrzuty sumienia.
- Liam obudź się zaraz będzie obiad. - nie odpowiadał. Mówiłam coraz głośniej , ale byłam ignorowana. - Li jeśli zaraz nie wstaniesz to obiecuję ci , że zaraz ty i twoje łóżko będziecie mokrzy. - podniósł na mnie wzrok.
- Śmiało , i tak nie używam łóżka. - popędziłam do jego łazienki , aby zaraz znaleźć się obok niego z miską pełną wody , która po chwili wylądowała na nim. Wstał szybko jak poparzony i ryknął.
- Myślałem , że żartujesz!
- Pomyliłeś się. Za plus minus 40 minut będzie tutaj Alis. Szykuj się. - zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się do kuchni.

*

Siedzieliśmy w jadalni i w ciszy opróżnialiśmy talerze. W powietrzu można było wyczuć napięcie. To było dziwne i miałam wrażenie , że zaraz zaczniemy rozmawiać o pogodzie i innych podobnych tematach , więc przerwałam tę niezręczną sytuację.
- Alis masz śliczne kolczyki! - posłałam jej uśmiech.
- Dziękuję. 
- Co sądzicie o kurczaku? - blondyn zrozumiał co miałam na myśli i zmusił domowników do pochwalenia posiłku. Po komplementach wysłanych w stronę Horana zrobiło się jakoś luźniej , ale pomimo tego "tata"  i tak się nie odzywał. 
Zayn poszedł do kuchni po deser a telefon Johna zabuczał głośno. Mężczyzna zerwał się na nogi.
- Muszę iść , przepraszam na prawdę chciałem żeby było miło Alison. - złapał lekko jej ramie i wysłał przepraszające spojrzenie.
- Nic nie szkodzi.
- Szkodzi , to miało być spotkanie , aby uczcić wasz związek a ja wychodzę. Obiecuję , że jakoś to sobie odbijemy. - uciekł szybko i byłam zawiedziona , ale miałam wrażenie , że na prawdę chciał być miły. Na twarzy dziewczyny zagościł szeroki uśmiech.
- Rose co ty z nim zrobiłaś? - zwróciła się do mnie a ja uniosłam ramiona w górę. Mulat położył przed nami desery , które wyglądały cudnie. Bez Johnatana rozmowa toczyła się swobodnie i miło. Harry zaproponował , że namówi tatę na jakiś wyjazd i nikt nie ukrywał podekscytowania. Poczułam potrzebę skorzystania z łazienki. Wstałam , poczułam zawroty głowy a moje nogi zrobiły się miękkie , upadłam za ziemię i odleciałam. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------Ogólnie ten rozdział nie należy do moich ulubionych i nie jestem z niego zadowolona , ale cóż wybaczcie jakoś musiałam przez to przebrnąć. Następne będą lepsze :P Liczę na wasze komentarze Aniołki .